niedziela, 8 kwietnia 2012

                                                              Widok z okna
Freya93

Jakie było dziś moje zdumienie gdy popatrzyłam przez okno ,a tu śnieg pada! Mało tego to było już ponad 10cm śniegu na zewnątrz. Pomimo, że dziś jest Wielkanoc dzień spędziłam normalnie jak co dzień pobudka, umycie i ubranie starszej pani oraz zrobienie śniadania to co zwykle: grzanka z masłem i miodem dla Frau Elizabeth, a dla mnie grzanka z masłem, twarogiem i dżemem oraz kawa dla nas obu. Świąteczny obiad trochę spóźniony gdyż oglądała mszę. Święta za granicą są dla mnie najlepsze gdyż nie ma tej obłudy i obżarstwa przy stole. Niemcy nie spędzają tak świąt jak Polacy nie ma święconki ani nawet nie mają Śmigusa-Dyngusa. Dla nich to dzień wolny od pracy, który poświęcają rodzinie.

Tak szczerze to ogóle nie spędziłam jak święta tego dnia,dzień jak co dzień z tą różnicą że dziś większość rodziny babci odwiedziła ją więc przed obiadem tylko drzwi otwierałam i dziękowałam za prezenty czyli słodycze oraz dobre gatunkowo wino. Słodycze dam dzieciom i rozdam przyjaciołom a wino wypiję w Polsce na grillu na które mam zaproszenie w czerwcu.

Wczoraj dostałam kartkę od znajomej z USA którą sama zrobiła i serdecznie jej dziękuję.Bardzo się ucieszyłam i bardzo mi się spodobała. Dostałam też bardzo miłego SMS od kogoś kogo nie znam ale czytam go często ponieważ tak ciepło napisał i mam cichą nadzieję ze zgodzi się na kawę którą za proponowałam w podziękowaniu za te życzenia i komplementy. Wielu osobom może wydawać dziwne ale nie jestem przyzwyczajona do komplementów i pochwał mam później wrażenie że powinnam więcej pracować nad sobą żeby na nie zasłużyć. Moja zmienniczka powiedziała mi że walnie mnie patelnią jak nie przestanę ciągle siebie krytykować i żebym zaczęła w końcu zacząć się doceniać. Bardzo się cieszę że mam tak dobry kontakt z osobami z którymi się zmieniam się. Z Agnieszką to mogłybyśmy nadawać ciągle non stop nawet Heide powiedziała czy nie nudzi się ciągle gadać ...Teresę poznałam w moim pierwszym miejscu gdzie pracowałam w Niemczech w Ruckersdorf (u z kropeczkami u góry) do dziś dzwoni do mnie czy to w Polsce jestem czy w Niemczech ale rozmowa to trwa 2-3godziny ciągle coś nowego opowiada ... Tak już powoli mija dzień za dniem ...

2 komentarze:

  1. Jeszcze Raz Moniś wszystkiego co dobre...Zmartwychwstania Pańskiego i ciepłych i spokojnych chwil...Faktycznie Święta w Niemczech są całkiem inaczej obchodzone niż w Polsce...cieszę się bardzo że udało ci się spędzić te Święta w radości i w gronie ciepłych ludzi...Ja jakoś złapałam doła i nie mogę się pozbierać...Buziole dla Ciebie...dzięki,że piszesz tego bloga i mogę wskakiwać na niego kiedy mam ochotę i poczytać co u Ciebie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przede wszystkim spędzilam je spokojne. Nie obchodzę świąt już ponad 3lat... Bardzo się cieszę gdyż zawsze trafiam do dobrych ludzi w każdym bądź razie tacy są dla mnie. Dziwię się czesto jak zmienniczki narzekają i ostrzegają przed rodziną lub pacjentem jakoś mam spokój dobrze mnie traktują. NIe poddawaj się !

    OdpowiedzUsuń