wtorek, 25 grudnia 2012

Augsburski rynek ...

                                                                                     Freya93
 
 
Choinka na augsburskim Rynku
 
 
                                                                                        Freya93
 
 
Szopka pod choinka
 

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Życzę wszystkim nadziei
zadumy nad palącą się świecą
przy filiżance dobrej kawy
piękna, poezji i muzyki
pogodnych Świąt zimowych
odpoczynku, zwolnienia oddechu
nabrania dystansu do wszystkiego
chwil rozbrzmiewających kolędą
śmiechem, wspomnieniami
 

środa, 19 grudnia 2012

Pytanie do Boga
Powiedz mi Boże
jeśli tam gdzieś istniejesz
dlaczego trudna jest życia droga?
dlaczego na świecie tyle niesprawiedliwości?
czemu jest w nas tyle złości?
czemu jest tyle bólu i cierpienia?
Dlaczego milczysz ?
Dlaczego nie odpowiadasz na pytania?
Czyżbyś nie znał odpowiedzi?

niedziela, 16 grudnia 2012

Księżycu mój księżycu
Panie o jasnym licu
świecisz na niebie wraz z gwiazdami
jesteś już tam całymi wiekami
kiedy ja wzdycham do ciebie latami
opowiadam Tobie o mych marzeniach
o planach do spełnienia
Wzdycham w nadziei
że życie się na lepsze zmieni
kolorami tęczy zacznie się mienić..

środa, 12 grudnia 2012

                                                                                                                                                              Freya93

czwartek, 6 grudnia 2012

Są takie chwile że nachodzą mnie myśli iż wszystko mnie przerasta i nie wiem czy to jest sprawa aury zimowej  czy po prostu zmęczenie ciągłą walką i tym pędem za marzeniami.

Zdaję sobie sprawę że nie odzyskam straconego czasu ale mimo wszystko próbuje nadrobić intensywną nauką języków obcych oraz pracą.
Coraz częściej zasypiam marząc iż kiedy oczy otworzę obudzę się obok mężczyzny który sprawi że uwierzę w miłość dzięki której znowu się otworzę przed drugim człowiekiem.
Jak narazie zostaje mi praca i nauka oraz senne marzenie o odpoczynku i spokojnym śnie. Nie pamiętam kiedy spokojnie spałam.
W Polsce co dzień rano budzi mnie hałas z góry gdzie mieszka siostra odgłosy zabaw dzieci na dole grające radio szurające krzesła albo i nawet telefon kiedy ktoś zadzwoni .
W Niemczech zaś budzę się rano o określonej godzinie kiedy wiem że zaraz muszę zrobić śniadanie podać leki ubrać i umyć pacjenta... Marzę o śnie gdzie będę mogła spokojnie spać rankiem nie śpieszącąc się nigdzie. Zasypiam z marzeniem iż rano budzę się u Siebie a koło mnie śpi mężczyzna który sprawi że znów uwierzę iż warto się otworzyć na miłość w którą przestaję wierzyć ...

wtorek, 4 grudnia 2012

Wszystko przemija ból, łzy cierpienie radość szczęście nic nie trwa wiecznie..

Zawsze kiedy czujemy ból i cierpienie wydaje się że tak będzie i nie minie i nie wiadomo kiedy się cokolwiek zmieni ale tak naprawdę to przeminie jak zły sen.

Tak samo jest gdy czujemy radość i szczęście i myślimy wówczas że to będzie trwać już zawsze..

Wszystko przemija wraz z czasem i mimo że gdzieś o głębi duszy wiemy o tym to kiedy przeżywamy złe chwile to uważamy że tak już zawsze będzie.

Życie to koło Fortuny są momenty szczęścia radości harmonii stabilizacji ,są momenty kiedy nic nie dzieje się czas marazmu ale i też nadchodzi czas smutku bólu rozczarowań. tak w kółko...
Czym było by życie ludzkie gdyby się nie zmieniało ?
Czy było tak dobrze kiedy by trwało wieczne szczęście?
Czy nadmiar szczęścia i dobrobytu był tak dobry dla ludzi?
Czy nadmiar Dobra jest naprawdę dobry?
Trudne pytanie ale na pewno nie byłoby korzystne dla ludzi.
Nie ma ludzi bez problemów nie ma ludzi którzy nie doświadczyli złych doświadczeń.
. Nawet jeśli nam się wydaje że ktoś jest bogat,  ma zdrowie to naprawdę ten człowiek ma jakieś inne problemy o których nie mówi zeby nie ośmieszyć się przed innymi . Nie mówi o tym ponieważ chce stworzyć wokół siebie sztuczna atmosferę powodzenia.
Człowiek bez jakichkolwiek doświadczeń to człowiek umarły za życia który sam siebie pogrzebał w swojej własnej iluzji którą sam wierzy.
Nic nie jest wieczne i ta świadomość powinna nam ludziom pomagać w dążeniu doświadczania różnych sytuacji i dążeniu do realizacji samego siebie bez względu na opinię innych gdyż my sami odpowiadamy ze swe życie za swe przemijanie a nie inni. My sami powinnyśmy być świadomi tego i nie brać pod uwagę opinię innych gdyż opinia innych ludzi to zbędny bagaż na który czasem my sami się skazujemy. My sami powinnyśmy być odpowiedzialni za nasze przemijanie ... 

                                                                                                                                   Freya93
                                                                   

 
 
 

sobota, 1 grudnia 2012

Księżycu mój księżycu
Panie o jasnym licu
świecisz na niebie wraz z gwiazdami
jesteś już tam całymi wiekami
kiedy ja wzdycham do ciebie latami
opowiadam Tobie o mych marzeniach
o planach do spełnienia
Wzdycham w nadziei
że życie się lepsze zmieni
kolorami tęczy zacznie się mienić..

czwartek, 22 listopada 2012



Do Freckenfeld przyjechałam 5 listopada ok 8 wieczorem drzwi otworzyła mi młoda dziewczyna która się ucieszyła że już przyjechałam jak później mi powiedziała to zaczęła się martwić czy ogóle przyjadę. Carl spał już a jego żona Lisalotta czekała wraz tą dziewczyną. Nie napiszę jak się nazywała gdyż myślę że nie chciałaby tego abym wspominała o tym. Po pokazała mi co jak się robi, o której są posiłki które przygotowywała Lisalotta, kiedy mam przerwę oraz że jest w wiosce jeszcze jedna Polka. Wieczorem kiedy byłyśmy opowiedziała mi że to trudna rodzina o czym się przekonałam na własnej skórze. Mówiła mi o wizycie niemieckiej firmy która pośredniczy w zatrudnianiu opiekunek i znajdywaniu rodzin potrzebujących. Pojechała nad ranem zadowolona że już ma ten koszmar za sobą ale niestety ten koszmar miałam sama przeżyć. Nie musiałam długo czekać zaczęło się od samego rana...

Opiszę tylko jeden dzień z życia u tej rodziny gdyż większość była niemal identyczna.

Rankiem jak zawsze ubierałam Carla i poszłam szykować śniadanie. Podczas śniadania oczywiście najpierw zrobiłam kanapkę Carlowi i pokroiłam w kawałeczki dałam widelec i usiadłam do śniadania ledwo zdążyłam ugryźć kanapkę to Lisalotta kazała przynieść szklankę

więc wstałam i podałam jej szklankę ledwo dotknelam kanapki to kazała sobie nalać a później to kazała okulary a to drzwi otworzyć żeby pielęgniarka mogła przyjść z lekami a to pomóc jeść Carlowi. Jakoś z cudem między tymi rozkazami zdążyłam zjeść jakoś śniadanie. Po śniadaniu nie lepiej jak tylko poszłam do siebie żeby zrobić poranną toaletę to zaczęła mnie wołać kiedy zeszłam okazało się że mam podnieść brudną chusteczkę i wyrzucić do kosza. Podniosłam tą chusteczkę i ją wyrzuciłam ale wkurzałam się i poszłam na górę a ona od nowa ... ale już nie reagowałam wcale na to że krzyczy na cały dom. Dopiero kiedy skończyłam zeszłam i zapytałam się czego chce ... Na obiedzie było podobnie jak podczas śniadania ale jakoś zdążyłam zjeść i posprzątałam i wychodziłam na przerwę do Polki która niedaleko pracowała.

Wieczorem przed położeniem spać Carla zaczęły się problemy z położeniem jego spać robił się agresywny nie chciał się myć więc rezygnowałam z mycia ale i tak jak się do niego zbliżyłam to zaczął bić, pluć.drapać a pod koniec ciągnąć za włosy kiedy się nachyliłam żeby buty mu ściągnąć.

Zwy trzymałam tak tydzień ale później to już zadzwoniłam do firmy polskiej że nie daję rady że tak nie można pracować.

Powiedziano mi że na drugi dzień przejedzie niemiecka firma która też pomaga w takich sytuacjach oraz że będzie ich syn. Niemiecka agencja przyjechała i owszem rozmawiała o tej całej sytuacji a sama przekazałam co się dzieje w tym domu przez ten cały czas. Jak wiedziałam już wcześniej to już nie pierwszy raz jest i że były też wcześniej opiekunki które po 2-3tygodniach odjeżdżały. Po mimo całej rozmowy poprawa była tylko pól tygodnia gdyż parę dni później Lisalotta wymyśliła że będę chodzić wraz z Nią po Freckenfeld i roznosić ciasto. Nie zgodziłam gdyż wiedziałam że nie mogę zostawić Carla samego w domu gdyż to za niego brałam odpowiedzialność. Z całej złości Lisalotta chciała żeby to jej mąż poszedł z nią to cholerne ciasto roznosić ale i też nie zgodziłam się na to wówczas odciągnęłam Carla od niego a ona zaczęła mnie bić po rękach i po nogach. Z racji że jestem młodsza i silniejsza odsunęłam Carla i zaprowadziłam go domu gdzie zamknęłam go w pokoju stołowym gdyż on chciał iść za nią na podwórko. Z nerwów zadzwoniłam do firmy polskiej żeby po informować o zaistniałej sytuacji ale i także napisałam e-mail do syna. Na drugi dzień Firma zdecydowała się że jednak zjeżdżam do Polski gdyż nie mogę się narażać na takie sytuacje...

Jeśli chodzi o jedzenie to sprawa nie lepiej się przestawiała gdyż robiła zupy z puszki które rozrzedzała z wodą dodawała białą kiełbasę albo konserwę z puszki oraz rozgotowany makaron i tak się jadło przez trzy dni a jak była końcówka zupy to dodawała inną zupę z puszki i tak cały czas...

Przed wyjazdem sytuacja była bez zmian raptem przed wczoraj Carl wszedł na górę i nie chciał ogóle zejść próbowałam już wszystko prośbą, groźbą wołała go nawet Lisalotta ale bez skutku...

Postanowiłyśmy że pójdziemy po sąsiada po pomoc owszem przyszedł pomógł żeby zeszedł a nawet próbował namówić żeby poszedł spać oraz wziął krople na uspokojenie które je podałam a on je wypluł. Żona sąsiada próbowała pomóc mi żebym mogła rozebrać ale on okładał mnie pięściami pluł wykręcał palce a kiedy mu spodnie zakładałam to pociągnął mnie za włosy

wkurzyłam już nieziemsko krzyknęłam Ruhe ! Sofort! (spokój ! Natychmiast) siedź i nie mów nic oczywiście po niemiecku Nic pomogło ale na chwilę się uciszył więc w tym czasie szybko skończyłam go ubieram i dosłownie rzuciłam na łóżko. Tak mniej więcej miałam przez ten cały czas.

Teraz to już jadę do Polski ale niestety i tak będę musiała znowu wyjechać gdyż nie mam więcej pieniędzy a tamte za inwestowałam już a czuję się zmęczona fizycznie i psychicznie. Wiem jedno nie poddam się i zrealizuję swoje plany choćby nie wiem co się działo...

sobota, 17 listopada 2012

Przechadzam się między światami
omijam to co z przychodzi wraz z cieniami
kieruję się w stronę słońca
tam gdzie Jasność triumfuje
gdzie radość w sercach gości
nie ma ani cienia złości
spaceruję między światami
gdzie czas nie istnieje
przestrzeń bez granic
wszystko jest możliwe
podziwiam piękno duszy
które trudno opisać słowami...

czwartek, 15 listopada 2012

Prawdziwy charakter i naturę człowieka można poznać w trudnych sytuacjach wówczas poznajemy prawdziwych przyjaciół oraz samego siebie.
Dzieje się tak dlatego że takie sytuacje stwarzają trudne warunki do życia zmęczenie stres, samotność, a to powoduje człowiek nie ma już siły żeby móc udawać inną osobę niż jest w rzeczywistości oraz wychodzą wówczas wszystkie słabości.
W tych warunkach właśnie nawiązują się naprawdę wartościowe przyjaźnie i znajomości a rozlatują się te nie wartościowe oparte na interesowności.
Jednocześnie możemy my siebie samych poznać jak bardzo jesteśmy odporni na stres, zmęczenie, ból oraz samotność.
Poznajemy swoje mocne i słabe strony i mamy wtedy okazję wzmocnić swoje niedociagnięcia w swej naturze oraz wykorzystywać swe nowe poznane atuty w innych sytuacjach życiowych
Przechodzimy też sprawdzian wiary w siebie i swoje możliwości jak bardzo jesteśmy konsekwetni i pewni swego celu.
Ciężkie warunki i praca uzupełniają i wzmacniają nasze możliwości, kształtują charakter, daje możliwość pracy nad sobą i swym podejściem do życia jak również pozwala przemyśleć swoje życie i nastawienie do niego.
Dlatego osobiście uważam pomimo wielu trudnych chwil i ciężkiej pracy fizycznej warto coś takiego przeżyć i doświadczyć później człowiek wraca odmieniony jaśniej i z innej perspektywy widzi ludzi bliskich przyjaciół rodzinę oraz przede wszystkim Siebie.
Przede wszystkim nabiera pewności i wiary w swoje możliwości jest wytrwały w dążeniu do celu ponieważ jest bardziej konsekwentny i wytrwały w dążeniu do celu dlatego że wie jest wstanie pokonać ból fizyczny i stres oraz zmęczenie.
Wzrasta świadomość swej duszy potrafi z większą wiarą patrzeć w przyszłość.
Najważniejsze jest to żeby nie poddawać i nie dać się ponieść negatywnym emocjom.
Przeboleć z godnością utratę tak zwanych przyjaciół lub bliską osobę mieć w sobie siłę żeby zobaczyć jak naprawdę wyglądają ludzie a nie ich nałożone maski i umieć rozpoznać bratnia duszę.
Na miejsce utraconych przyjaciół zawsze pojawią się nowi lepsi i bardziej godni tego miana tacy przyjaciele co nas uzupełniają i szanują a nie wykorzystają i udają prawdziwych.

środa, 7 listopada 2012

 

Poszukaj ciszy w swym sercu
poszukaj ciszy w swej duszy
poszukaj ciszy w Sobie
odnajdziesz sens swego istnienia
w sercu radość zapanuje
w duszy zaświeci słonce
poszukaj ciszy która jest w Tobie
 

czwartek, 25 października 2012

Modlitwa do Słońca ..

Słońce ulecz moje serce!

Niech przestanie żyć w udręce

Niech przestanie płakać

za utraconym losem

niechaj się zacznie cieszyć

życiem i przestanie płakać skrycie

gdyż zacznie żyć prawdziwie

gdzie lasy są wysokie

gdzie jest radość barw

Daj mu swą moc życia

Niech rozjaśni się twym blaskiem

Niech zacznie żyć wraz twym wschodem

odpoczywa wraz twym zachodem

Niechaj się stanie !


czwartek, 13 września 2012

Rozmowa z Wiatrem
Mój wietrze...
powiedz mi kim jestem?
powiedz mi gdzie tak naprawdę jestem?
powiedz czy świat co widzę jest prawdziwy?
czy czasem nie jest fałszywy?
Gdzie teraz jest dusza?
kiedy serce tak naprawdę wzrusza?
Gdzie jest miłość o której piszą poeci?
gdzie to szczęście które każdy szuka?
Czyżby było ono tam gdzie jesteśmy My?
Gdzie szukać mam odpowiedzi?
Nic nie mówisz mój wietrze...
jedynie co jesteś wszędzie...
powiedz, powiedz mi...

niedziela, 2 września 2012

Żegnaj Waldhausen!!

Z Poniedziałku na wtorek wyjeżdżam z Waldhausen.
 Wyjeżdżam z lekką ulgą gdyż trochę się zmęczyłam psychicznie podczas opieki nad swą podopieczną. Czasem narzekałam na nią ale jak widzę staruszkę z Simmisweiler to nie miałam tak źle jeszcze gdyż miałam dużo luzu a tamta opiekunka musi być cały czas przy swej podopiecznej gdyż ta pani ma za awansowaną chorobę Parkinsona. 
Staruszka jest naprawdę spokojna i całkowicie zależna od opiekunki. Wczoraj odwiedziłam ją kiedy wracałam z wycieczki rowerowej z Ireną.
W domu zastałam jej córkę Christę to bardzo miła i serdeczna osoba bardzo się przejmuje losem swej matki i szuka dla niej opiekunki na 3-4 tygodnie od drugiej połowy października. Obiecałam że popytam się znajomych czy może któraś nie zechce się przetrwać ten czas oczywiście nie za darmo ... Jak patrzę na tak chorych ludzi to czuję się przerażona co może choroba zrobić z człowieka jak bardzo może ona uzależnić od innej osoby. Wiele osób zwłaszcza młodych unika tematu chorób, starości i śmierci i nie chce być świadomym że to też jest częścią życia.. Uważam, że to duży błąd który niemal każdy z nas popełnia łudząc się że jesteśmy wieczni i zdrowi.. Takie zachowanie powoduje że nie potrafimy się cieszyć tym że jesteśmy zdrowi że mamy jeszcze siły żeby żyć samodzielnie oraz podejmować decyzje które pozwolą ulepszyć nasz byt na tej ziemi.
Jutro spakuję ostatnie swoje rzeczy do walizki, wysprzątam pokój, pożegnam się z sąsiadami: z Mają i Helmutem, z Gertrude, z Marią i jej opiekunką Jadwigą, z Lidią i jej opiekunką Ireną,z Helgą czyli szwagierką Klary oraz oczywiście z podopieczną i jej rodziną ...


                                                                                                                                                                                                                                        Freya93
 

środa, 29 sierpnia 2012

Gdzieś obok mnie zapadasz się ciszę
gdzieś obok mnie przechodzisz w zapomnienie
gdzieś obok mnie przemija życie
gdzieś obok mnie płaczesz skrycie
w zapomnianej ciszy łzy ocierasz
powoli siebie zabierasz
gdzieś obok mnie patrzysz tęsknym wzrokiem
Jak powoli mija rok za rokiem
oddalasz się z każdym krokiem
Gdzieś obok mnie przechodzisz obojętnie
swoje serce chowasz w miejsce sekretne.

sobota, 25 sierpnia 2012

W każdym nowej miejscowości gdzie jestem przez dłuższy czas szukam dla siebie "swojego miejsca" W Waldhausen wybrałam ławeczkę wśród łąk i pól a z góry widać całe Simmisweiler czyli sąsiednia wioska, która znajduje się 4 km od Waldhausen.
Ławeczka znajduje na samej górce więc jak wjeżdżam to ponad kilometr mam pod górkę. Od połowy sierpnia postanowiłam, że będę tam jeździła codziennie wieczorem jak tylko pogoda mi pozwoli. Dzisiaj wyjechałam po 19 więc słońce już zachodziło.
Podczas tej wycieczki zwracałam uwagę na szczegóły, które pozornie nie zwracałam wcześniej uwagi.
 Postanowiłam, że na swą górkę pojadę inną trudniejszą i bardziej stromą drogą ale chyba trochę przeceniłam swe możliwości więc część drogi przeszłam pieszo.
 Po dotarciu na miejsce nie usiadłam jak zwykle na ławce ale położyłam się na świeżo skoszonej trawie przez chwilę obserwowałam chmury wspominając jak piękne są z góry gdy widziałam je lecąc samolotem i jakież był piękny zachód słońca.
Kiedy leżałam na ziemi również podobało  mnie  to wszystko co mnie otaczało.
Wstałam pochodziłam na boso po ziemi nagle stanęłam wyciągnęłam do góry ręce i głośno po polsku krzyknęłam KOCHAM CIĘ ŻYCIE!! ubrałam buty i zjechałam z górki czując radość życia ...
Kiedy ciemną nocą gwiazdy migocą
kiedy ciemną nocą deszcz pada
kiedy ciemną nocą wiatr wieje
pamietaj że nie jesteś sam
gdzieś koło ciebie
ktoś czeka na twój uśmiech
ktoś czeka na twoje spojrzenie
ktoś czeka na twój czuły dotyk
Kiedy ciemną nocą poczujesz smutek
zaśpiewaj sobie parę nutek
pieśń o szczęściu i radości
gdy miłość w sercach zagości
 
                                                                                                                                                                                                                                    Freya93
 

wtorek, 21 sierpnia 2012

Z za chmur ciemności
ludzkiej złośliwości
Powoli niepewnie pełne bólu
wychodzi na świat serce
pełne jasności
Stawia niepewnie chwiejnie kroki
obawiając się żeby w kawałki nie rozsypać
później w nocy z rozpaczy nie chlipać
z obawy żeby nikt nie je nie zdeptał
 nie poniewierał
powoli nieśmiało stawia pierwsze kroki
Jaśniejąc coraz bardziej z każdym krokiem
coraz silniejsze z ludzkim rokiem
bo dla niego nie ma czasu
żadnych ograniczeń
żeby szukać na tym świecie swego szczęścia
 żeby być w jego objęciach
więc wędruję po tym świecie
po jego obłokach
żeby po wielu trudach
zajaśnieć jak gwiazda w chmurach.

                                                                                                                                                                                                                                                   Freya93
                                                                          

niedziela, 19 sierpnia 2012

Niedługo kończy się moja praca u Klary W. mimo że miałam tutaj naprawdę dużo wolnego czasu to trochę czuję się zmęczona psychicznie.
Jedyną pociechą i motywacją do tego żeby tutaj wytrzymywać jest realizacja mojego marzenia, żeby nie zapomnieć po co wykonuję tą pracę zawiesiłam sobie nad łóżkiem kartkę.
Każdego ranka i każdego wieczora czytam dlaczego jestem gdzie jestem i robię co robię.
Przyznaję, że to trochę pomaga i motywuje mnie nie tylko do pracy ale i do nauki.
Chciałam zostać jeszcze jeden miesiąc w Waldhausen ale rodzina nie chciała.
Dowiedziałam się nawet że podczas wymiany nie zobaczę swej zmienniczki i nie przekażę jej informacji.
Według informacji, które dostałam od firmy rodzina po informowała że nie ma gdzie spać, kiedy miejsca jest dużo... Cóż ich wola nie mam na to wpływu.
Martwi mnie jedynie że nie dostałam jeszcze zwrotu pieniędzy za podróż a powinnam dawno coś mi się wydaje że będę Musiała po informować o tym firmę.
Z rozmów z Polkami które pracują jako opiekunki i zatrudniły się przez pośrednika doszłam do wniosku że dla firm i pośredników to jedynie czysty biznes nic więcej.
Niewiele się interesują jakie są warunki i jak są traktowane kobiety które zajmują się chorymi... Cieszę się niezmiernie że mnie zawsze traktowano z szacunkiem i przyzwoicie.
W Waldhausen zdążyłam się zaprzyjażnić z Niemką Gertrude. Ona jest sąsiadką Klary to miła i serdeczna osoba życzę jej jak najlepiej ...

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Odnaleziona kartka z pamiętnika...

.
                                                                                                                                                                                                                                        Freya93

W przed ostatni dzień mojego urlopu zwiedziłam Gdynię

Gdynia jest młodym miastem w porównaniu z Gdańskiem i Sopot więc nie ma tak wielu zabytków do zwiedzenia ale mimo wszystko chciałam zobaczyć to prężnie rozwijające się miasto.
Jedyną ciekawą atrakcją Gdyni to skwer Kościuszki i jak wszędzie w Trójmieście jest pełno kramów z pamiątkami   oraz wyrobami z bursztynów.
Na skwerze Kościuszki można zwiedzić Statki-muzeum "Dar Pomorza oraz" Błyskawica".
W tym dniu co byłam to można było wejść na pokład "Dar Pomorza". Kiedy byłam już na pokładzie to przyłączyłam się do wycieczki gdzie pilot oprowadzał i opowiadał historię statku po jakimś czasie jednak zdecydowałam się odłączyć i samej zwiedzić statek. Kierując się strzałkami zeszłam do maszonowni oraz do pomieszczeń gdzie są przechowywane żagle, zobaczyłam również kajuty zwykłych marynarzy jak i również mesę oficerską oraz kajuty oficerów i kapitana. Po zejściu na ląd skierowałam się w stronę akwarium ale że trzeba było długo czekać więc zrezygnowałam z zwiedzenia. 
 W drodze powrotnej skręciłam w aleję gdzie parę metrów dalej znajdowało się Muzeum Marynarki Wojennej.
Ekspozycja była na powietrzu po wejściu można zobaczyć z bliska helikoptery z II wojny światowej armaty, działa, śruby oraz pociski podwodne. Muzeum raczej jest ciekawe dla osób interesujących się historią II wojny światowej oraz militariów. Lekko rozczarowana wróciłam do domku gdy tylko odpoczęłam znów skierowałam się na plażę żeby korzystać z słońca i ciepłej wody...

sobota, 4 sierpnia 2012

Kto nie widzi rosy o poranku
ten nic nie widzi
gdyż są to łzy Jutrzenki
Kto nie słyszy śpiewu ptaków
ten nic nie słyszy
gdyż są muzyką duszy
                                                                                                                                                                                                                                 Freya93
 

czwartek, 2 sierpnia 2012


                                                                                                                                                                         Freya93


Spróbuję od powiedzieć sobie na pytanie czym jest Miłość?

Tak wiele się mówi o miłości między dwojgiem ludzi, o miłości rodziców do dzieci i odwrotnie, o miłości do zwierząt do przyrody, do świata i tak dalej ... ale samo uczucie miłości czy da się wyjaśnić?

Czemu ludzie tak dążą do tego uczucia? Czemu tak bardzo jej poszukują oraz są wstanie wiele dla niej samej zrobić. ale czy oby na pewno to uczucie potrzebuje poświęcenia? Czy można kochać swoich wrogów i nie przyjaciół?

Pytam siebie również czy istnieje też miłość uniwersalna, miłość do wszystkiego  co nas otacza?

W swoim życiu wiele czytałam książek o miłości o porywie tego uczucia jak również wiele słyszałam o prawdziwym uczuciu między dwojgiem ludzi .

W tej chwili nie chcę myśleć ani pisać o tym że to jest chemia bo jak wiadomo coś tą reakcję chemiczną uruchamia i nie chcę również analizować żadnego mechanizmu miłości ale chcę od powiedzieć czym Ona jest?

Jak powszechnie wiadomo uczucie Matki i dziecka jest bardzo silnie związane już od chwili poczęcia.
Miłość matki lub ojca dziecka powoduje, że dbają dziecko,pozwalają mu realizować jego marzenia, kształtuje się jego osobowość,przygotowuje do dorosłego życia, szanuje i pozwala usamodzielnić się, gdy już na to przyjdzie odpowiedni czas.
Miłość dziecka do rodziców to podziękowanie za to uczucie to jest branie wzoru życia to emocje przywiązania i później opieka oraz szacunek dla rodziców.

Miłość do przyrody i zwierząt to nic innego jak radość, szacunek który powoduje to że dbamy  i szanujemy oraz podziwiamy je i co się ostatnio zdarza nawet często walczymy o to żeby przetrwała. A natura wdzięcznie nam daje w zamian świeże powietrze czyste wody zieleń traw i drzew urodzajność zwierząt i roślin.
Miłość do świata to uczucie do wszystkiego co nas otacza ludzie przyroda zwierzęta.

Ale czemu ludzie tak bardzo poszukują tego uczucia wszędzie na zewnątrz? Czemu nie zaczną szukać tego uczucia w sobie? Nie wiedząc, że to się zaczyna od nas samych od naszego spojrzenia na świat ludzi oraz pozytywne spojrzenie

Wcześniej zapytałam się czy to uczucie potrzebuje poświęcenia?

Uważam, że nie bo jak czujemy to wszystko robimy z przyjemnością nie tracąc przy okazji samych siebie bardzo ważne jest to żeby nie oczekiwać od drugiej strony nic.
Bardzo ważne żeby nie zatracić siebie i dbać oraz pamiętać też o sobie i nie uzależniać się emocjonalnie ani w żaden inny sposób od drugiej osoby ale czerpać radość z spędzania czasu razem. Ważne żeby być w trudnych chwilach razem wspierając się i robiąc to z samych siebie a nie że tak wypada albo tak trzeba wówczas nie ma mowy już o poświęceniu.
Uważam że dla miłości nie trzeba  nic robić ona sama przyjdzie kiedy uzna że nadszedł jej czas a wystarczy o nią dbać kiedy już jest i pozwolić jej odejść kiedy uzna że czas jej minął i cierpliwie czekać na następną nie zapominając o tym że tak naprawdę prawdziwa miłość jest w nas samych.
Wracając do pytania czy można kochać nie przyjaciół i wrogów ?

Według wielu oświeconych ludzi jacy żyli i żyją pośród nas uważają że można kochać swych wrogów mi samej trudno na to pytanie od powiedzieć ale czy brak nienawiści to nie jest juz przejawem miłości ? 

Uważam że tak może są osoby co mają inną opinię na to stwierdzenie bo ktoś ich skrzywdził i czują uraz i nienawiść do tych osób ale czy nie lepiej dla tych ofiar przebaczyć i próbować chociaż nie czuć tego złego uczucia? Poczuć ulgę dla siebie i dać tą ulgę dla innych.


Czy miłość uniwersalna istnieje?
Sądz, że tak istnieje ale ona występuje bardzo rzadko i mało kto ją tak naprawdę czuje To jest nic innego jak szacunek do wszystkiego i do wszystkich bez względu czy coś jest dobre czy złe. Uniwersalna Miłość nie robi podziału na dobro i zło l, czy coś jest piękne lub brzydkie dla takiego uczucia wszystko jest piękne i dobre i wzniosłe ponieważ akceptuje Wszechświat taki jaki został stworzony.
Pisząc te słowa dziś uświadomiłam sobie że Miłość to nic innego jak HARMONIA w Wszechświecie.

wtorek, 24 lipca 2012

                                                                                                                                                                             Freya93



poniedziałek, 23 lipca 2012

                                                                                                                                                                                                                                    F reya93
W Waldhausen jestem już 18dni jak do tej pory było spokojnie aż do wczoraj
Od paru dni Klara ma problemy z żołądkiem kilkakrotnie kiedy tylko wracały jej wymioty mówiłam że trzeba zawołać lekarza ale ona nie chciała i rodzina się stosowała do jej życzeń .
Wczoraj  gdy jadła obiad znowu zwracała pożywienie kiedy już zaczęłam myć naczynia zauważyłam że ona jakby zaczęła tracić kontakt z rzeczywistością a wodę wylewała na podłogę pytałam się co robi a ona nic się nie odzywała chciała wstać ale zaraz upadła..Dobrze że zaraz za nią była ściana. Szybko do niej podbiegłam i posadziłam ją i zmusiłam jej lekko już zesztywniała ciało do tego żeby się pochyliła i uderzałam ją mocno w plecy..
Ona już zaczęła się dusić, nie wiem skąd wiedziałam co robić naprawdę nie wiem. Lekarz przyjechał dopiero gdy Juta zobaczyła że jednak sytuacja jest poważna .Przed podjęciem tej pracy nie przeszłam żadnego szkolenia udzielania pierwszej pomocy ani nikt mi nie mówił co mam robić w takich przypadkach Jedynie co polegam na swej intuicji. Większość firm pośredniczących i  wysałających kobiety do tej pracy nie przeprowadza   szkoleń, a powinni. Poza tym wydarzeniem to jest spokojnie tutaj dzięki życzliwości Niemców poznałam tutaj Polkę Irenkę która również tutaj pracuje jako opiekunka. Irenka jest miłą, serdeczną i ciepłą osobą spędzam z nią nie mal codziennie czas. Obie co drugi dzień jeździmy na rowerze i zwiedzamy okolicę. Dobrze mieć tutaj bratnią duszę ...

Podczas pobytu w Lenggries poznałam również "kolegę" na niemieckim portalu My Polacy jak do tej pory to rozmawiamy ze sobą na GG i nie mam jak narazie nic do zarzucenia są to zwykłe rozmowy o życiu i pracy a co dalej będzie zobaczymy ..

piątek, 13 lipca 2012

                                                                                                                                                                             Freya93
Poznałam smak wolności
dotknęłam radości
zobaczyłam życie
o tym marzyłam skrycie

sobota, 7 lipca 2012

Przyjazd do Aalen


Przed wczoraj  przyjechałam do Aalen mam tu się opiekować 86letnią Klarą W. Po przyjeździe na miejsce okazało że dom jest pusty i na mnie nikt nie czeka. Czekałam pod domem jakiś czas ale nikogo nie było pożniej drzwi otworzyła mi są sąsiadka Maja, odrazu po wejściu zobaczyłam, że dom stoi zaniedbany i opuszczony od jakiegoś czasu pomimo, że sąsiedzi dbają o ogródek i trawnik. Jak tylko wniosłam bagaże to sąsiadka zaczęła  mi pokazywać wszystkie pomieszczenia w domu. Wszędzie czuć było stęchliznę więc odrazu otwierałam okna.
Pokój mam na górze ale musiałam sama go sobie przygotować tzn wynieść wszystkie niepotrzebne rzeczy a było ich sporo znaleźć sobie kołdrę poduszkę pościel oraz zrobić miejsce na moje ciuchy gdyż wszystkie szafy są zapełnione. Później przyjechał siostrzeniec Oscar powiedział ze Klara jest jeszcze w domu starców więc przyjedzie na drugi dzień wieczorem ...
Dał też pieniądze na życie oraz numer kontaktowy do siebie i swej żony Juty

W domu nie było prawie nic do jedzenia oprócz dużych ilości makaronu, sąsiadka zrobiła drobne zakupy kupiła konserwy mięsne a w lodówce były też świeże jogurty parę butelek piw ( Klara lubi czasem wypić dla smaku), chleb ciemny ( całe szczęście że lubię), margaryna i nic poza tym...
Takiego miejsca to jeszcze nie miałam ale cóż oprócz swych zajęć to trzeba będzie trochę doprowadzić ten dom do czystości!
Z informacji z których mi udzieliła Juta to Klara chodzi sama za  pomocą rolatorka, będzie też sama się myła oraz sama wychodzić na spacery.

Ok 18 przyjechała do domu przywitałam ją a po udzieleniu ostatnich instrukcji przez siostrzeńca zostałyśmy w domu same.Dziwnie ją odbieram jakby cały czas była wystraszona i nerwowa. Praca zapowiada się spokojnie bez żadnych komplikacji. Przed przyjazdem Klary zdążyłam dowiedzieć że pobliżu też pracuje Polka ale jakoś nie spodobała mi się więc nie będę jej często odwiedzać. Miejsce gdzie jestem to chyba jakaś dzielnica Aalen ale właściwe miasto znajduje się jakieś 10km dalej więc znowu jestem prawie na wsi ...

16 Czerwca

 
W ten dzień zaplanowałam zwiedzić Gdynię.

Jedyną ciekawą atrakcją Gdyni to skwer Kościuszki tak jak  wszędzie w Trójmieście pełno kramów z pamiątkami   oraz wyrobami z bursztynów.
 Na skwerze Kościuszki można zwiedzić Statki-muzeum "Dar Pomorza oraz" Błyskawica".
W tym dniu co byłam to można było wejść po wykupieniu biletu na pokład "Dar Pomorza" akurat zdążyłam na wycieczkę podczas której pilot opowiadał historię statku po jakimś czasie jednak zdecydowałam się odłączyć od tej wycieczki i samej zwiedzić statek.
 Kierując się strzałkami zeszłam do maszynowni oraz do pomieszczeń gdzie są przechowywane żagle, zobaczyłam również kajuty zwykłych marynarzy jak i również mesę oficerską oraz kajuty oficerów i kapitana.
Po zejściu na ląd skierowałam się w stronę akwarium ale że trzeba było długo czekać więc zrezygnowałam z zobaczenia w drodze powrotnej skręciłam w aleję gdzie parę metrów dalej znajdowało się Muzeum Marynarki Wojennej. Ekspozycja była na powietrzu po wejściu można zobaczyć z bliska helikoptery z II wojny światowej armaty, działa, śruby oraz pociski podwodne. Muzeum raczej jest ciekawe dla osób interesujących się historią II wojny światowej oraz militariami. Lekko rozczarowana wróciłam do domku gdy tylko odpoczęłam znów skierowałam się na plażę żeby korzystać z słońca i ciepłej wody...

                                                                                                                                                                                                                                                Freya93



czwartek, 5 lipca 2012

Sopot..


                                                                                                                                                                                                                                                    Freya93

czwartek, 28 czerwca 2012

Dzień czwarty ...

Dzień powitał mnie piękną pogodą słońce świeciło a lekki wiaterek z nad morza dawał lekki chłodek.

W ten dzień postanowiłam, że odwiedzę Gdańsk i za radą właściciela kwater udałam do się do szybkiej kolejki miejskiej.
Po 10minutach byłam już na dworcu głównym w Gdańsku skąd miałam bardzo prostą drogę do Starego Gdańska. Po drodze mijałam pomnik Jana Heveliusza oraz pomnik Jana Sobieskiego III. i po przejściu na drugą stronę zobaczyłam stare kamieniczki, a pare metrów dalej zobaczyłam Złotą Bramę.
Weszłam przez wielką Złotą Bramę a na przeciwko niej znajduje się Wieża wiezienna oraz katownia. Na starym mieście oczywiście tłumy turystów oraz obcokrajowców szum oraz gwar.
Na Starym Rynku znajduje się Ratusz Głównego Miasta a nieco dalej Dwór Artusa oraz słynna Fontanna Neptuna idąc dalej weszłam na ulicę Szeroką gdzie oprócz zabytkowych kamieniczek stoi również Żuraw, który jest symbolem Starego Gdańska oraz najstarszym zachowanym dźwigiem portowym w Europie. Obecnie tam znajduje się Muzeum Morskie gdzie prezentowana jest wystawa pokazająca najlepsze czasy miasta portowego. Teraz wzdłuż brzegu zacumowane są promy wycieczkowe, jachty motorówki. Przechodząc postanowiłam wybrać się na wycieczkę promem na Westerplatte gdzie po drodze zobaczyłam Stocznię Gdańską oraz rózne statki które czekały naprawę, a także stare domy rybackie. Przez całą wycieczkę przewodnik informował turystów o historii Gdańska..
Płynąc na Westerplatte przepływaliśmy przez zatokę "pięciu gwizdków" a jest miejsce gdzie Motława wpada do Wisły a kiedyś w tym miejscu wszystkie statki miały obowiązek sygnalizować swoją obecność własnie pięcioma gwizdkami...
Na Wersterplatte można zwiedzić bunkry i okopy oraz zapoznać siię bliżej z historią obrony miasta Gdańsk...

Słoneczna pogoda oraz lekki wietrzyk sprawił że cała wycieczka była przyjemna i nie nużąca. Po powrocie jak już nabrałam zwyczaju poszłam zjeśc " Przystani Rybaków" tym razem wybrałam zupę rybnę. w swej porcji dostałam duży kawałek ryby.Zupa była smaczna ale i zarazem pożywna po zjedzeniu obiado-kolacji poszłam jak co wieczór pospacerować brzegiem morza...