sobota, 31 grudnia 2011

Sylwester. Stary rok odchodzi  a nowy przychodzi. Wszyscy robią podsumowanie minionego  roku.Co zrobiliśmy a co nie, jakoś nie umiem tego podsumować i nie wiem czy nawet chcę. Wiem już tylko jedno z przeżytych doświadczeń że cokolwiek się stanie podołam. Nie mam ochoty myśleć i patrzeć w stecz chcę iść do przodu nie zastanawiając się co było lecz koncentrując jak jest teraz i jaka może byc przeszłość. Najlepiej pozamykać wszystkie drzwi za sobą i nie patrzeć za siebie. Nie wiem czy to jest dobry sposób na życie ale czy można inaczej? ciągle rozmyśłając co było co można było zrobić ale uważam że to nie ma sensu. Najlepiej wybaczyć sobie  i każdemu kto nas skrzywdził.  Zrobić miejsce na nowe lepsze życie. Ostatnio na profilu znajomego przeczytałam (przetłumaczyłam z angielskiego)
Zrób:
1 Uśmiechnij się do kogoś
2,Pomóż komuś
3. Módl się dla kogoś
4. Przytul kogoś
5. Wybacz komuś.
Jaki będzie Nowy Rok 2012? Tego tak naprawdę nie wie nikt ale wiem jedno napewno wszystkich czeka dużo pracy nad sobą i nad przyszlością dla nowych pokoleń. Nie wiem czemu ale wiem że to będzie szczególny rok pełen wydarzeń tych korzystnych dla nas ale  też pełen przeciwności. W następnym roku bedziemy zbierać owoce tej pracy więc może warto się przyłożyć?



środa, 28 grudnia 2011


W przebywaniu w czyimś domu nawet jako opiekunka wiąże się że zawsze będziesz obcą osobą,nawet wtedy kiedy traktują cię jak członka rodziny i domownika. Mam jedynie  zakres obowiązków które są do wykonania aż do wyjazdu. Nie jest zbyt komfortowa sytuacja jest trochę inaczej jak ma się gdzieś swoje miejsce gdzie można wrócić i do kogo, a inaczej jak  nie ma gdzie i do czego wracać to taka wieczna tułaczka od domu do domu.
Dużą pułapką w życiu w innym kraju lub praca jest samotność. Podczas rozmowy z kobietami podczas podróży jest tęsknota za bliskimi lub nawet zwykłą rozmową  z kimkolwiek żeby tylko móc się odezwać bez zastanowienia nad sensem wypowiedzi.
Zauważyłam, że wiele osób na obczyźnie wpada w różne uzależnienia od papierosów alkoholu czy nawet internetu.  Przyczyną tego jest samotność , to nie jak w większości  miast w Polsce, że wszyscy znają się i cośkolwiek wiedzą o sobie.  Ludzie za granicą nie znają najczęściej nawet sąsiadów,  z którymi mieszkają wspólnie w bloku czy nawet sąsiada za miedzy owszem pozdrawiają się na wzajem ale przeważnie rozmowa się kończy na zapytaniu : Jak leci?  i  rozmowa schodzi na temat pogody lub polityki ale to już bliskim gronie. Dlatego zawsze uważam iż jest bardzo ważne wyjście  z domu oraz poszukanie kogoś do rozmowy żeby nie czuć się samotnym i opuszczonym.

niedziela, 25 grudnia 2011


Wczorajszy wieczór był dla mnie prawdziwą niespodzianką. Nie spodziewałam się że spędzę tak miły wieczór. Około 18 zebrała się w jadalni cała rodzina Horst z Heidi ich córka Nina z "przyjacielem. Na kolację były same przystawki: półmisek serów, wędlin do tego pieczarki kukurydza sałata, czerwona papryka, pomidor i ogórek owoce morze między innymi krewetki, bułki, mięso do smażenia na urządzeniu zwanym Ratler były też tam takie małe foremki no mini zapiekanek które samemu się robiło wg własnego gustu i smaku. Kolację rozpoczęto kieliszkiem wina mówiąc "Prost" Po kolacji wszyscy usiedli w Salonie przy 4białych zapalonych świecach z kieliszkiem wina czerwonego oraz słuchaliśmy muzyki klasycznej Mozarta, Bacha oraz Brahmsa. Następnie podarowano prezenty miałam miłą niespodziankę ponieważ dostałam perfum Laura Biagotti od Horsta. Atmosfera była  bardzo przyjemna, swobodna, wesoła szkoda że nie jest tak wszędzie.  Dziś poszłam trochę na spacer ale już nie mam co zwiedzać wszystko już zobaczyłam. Marzę żeby chociaż przed wyjazdem zobaczyć Morze Północne mam nadzieje że spełni się  to małe marzenie...
Najdziwniejsze jest, że rozmawiałam i rozumiałam większą część co mówili bez jakichkolwiek  przeszkód... 



sobota, 24 grudnia 2011





W ten jedyny szczególny dzień w roku
przy suto zastawionym stole 
składają domownicy sobie życzenia 
życząc wszystkim szczęścia zdrowia i spełnienie marzeń 
zapominając wszystkie waśnie, nieporozumienia
lub chowając je głeboko duszy 
kiedy już opłatek wśród biesiadników ruszy 
Na stole świeca się pali 
na niebie gdzieś w oddali 
jest moje serce i moja dusza 
która budzi się do miłości 
choć jestem wśród rodziny 
to zniecierpliwością liczę godziny 
kiedy połączę się z twoim sercem i twoją duszą
wówczas już żadne złe słowa nie poruszą
Minie wigilia minie Boże Narodzenie 
przyjdą zwykłe dni i kolejne nieporozumienie 
Ból i płacz mej duszy
mało kogo to poruszy 
ale ona nie jest sama na tym świecie 
Ktoś ja pcha do przodu 
 dba żeby w twym sercu nie było lodu
zapełnia ją na nowo miłością 
taka czystą bezwarunkową światłością
Nie martwię się na zapas
jutrem ani pojutrzem
 wiem, że gdzieś niedaleko  
jest również twoje serce i gdy się spotkamy
to zapalisz miłości jutrznię
Kolejna wigilijna kolacja 
bedzie bez udawania i obłudy
nie bedzie juz żadnej złudy.



Wigilia, od paru lat nie obchodzę świąt. Najpierw kłopoty w byłym związku, rozwód, a potem to nie umiałam udawać ,  zobaczyłam że to wszystko jest na pokaz, sztuczne nie ma tej rodzinnej świątecznej atmosfery. Nie umiem udawać że wszystko jest w porządku że jestem wśrod "kochanej" rodziny. Dobrowolnie wyjechałam z Polski na święta nie chcę czuć tej sztucznej atmosfery że niby wszyscy się pogodzili, zrozumieli kiedy czuję iż jest inaczej. Wiem że wszyscy tylko czekają aż zwiążę się z kimkolwiek żeby tylko nie sprawiała rodzinie "wstydu" że nie mam męża ale i mi samej będzie lżej bez tych sztucznych uśmiechów, wymuszonych żartów. Przez ten ostatni rok wiele się zmieniło i sama się zmienilam mam  jedno wielkie marzenie oraz wiem jaką cenę za to zapłacę ale co to za życie kiedy się nie spełni swych marzeń?
W Niemczech nie obchodzi się tak  hucznie świąt jedynie uroczysta kolacja i to wszystko.Nie robi się tyle potraw i nie siedzi się razem pozniej każdy zajmuje się sobą.
Nikomu nie przeszkadza, że jestem sama.

środa, 21 grudnia 2011

Gdy patrzę na Heidi to czuję przerażenie ... przecież ona była normalną zdrową kobietą, urodziła dwie córki, a choroba Parkinsona zniszczyła nie tylko ciało ale też psychikę dziś przez cały dzeń siedziała z głową na kolanach, nie wiem czy czuje ból. Od dwóćh próbuje napisać list i jakiś plan świąteczny ale zawiesza się na cały dzień i to jest przerażające... Zmienniczka przekazała mi że może miec humory ale już tutaj jestem tydzień i jest spokój. Zauważyłam iż pacjenci którymi   się zajmuję są przy mnie spokojni , lepiej się czują i mają wiecej energii do życia.
Heidi się poddała całkowicie umarła za życia dla nas tzw ludzi.. ale czy my zdrowi żyjemy za życia czy umarliśmy i jesteśmy jak Heidi w swoim świecie? Mamy swoje sprawy, problemy(często wymyślone przez nas samych),pracę i myślimy że żyjemy. Czy oby napewno żyjemy?
Nie cieszymy się słońcem. wiatrem czy deszczem...nie bierzemy od życia to czego chce nam dać lecz kurczowo się trzymamy to co nam się wydaje bezpieczne, a często jest powodem bólu  i rozczarowania. Kurczowo trzymamy się partnera który nas nie kocha, pracy co nie daje satysfakcji, gonimy za pieniądzem zapominając o tym że też powinnyśmy żyć  i zrobić wszystko aby to Życie było Życiem a nie  trumną niespełnionych marzeń...
Teraz przybywam w Świecie Heidi ale tęsknię za swym życiem za zabawą słońcem ludźmi. Weszłam do jej świata dobrowolnie, nie musiałam przyjeżdzać tutaj ale jestem.
Coraz częściej marzę o odpoczynku od tej pracy ale wiem że powinnam jeszcze w następnym roku być w tym zawodzie. Nedaleko jakieś 25km jest morze a nie wiem czy je zobaczę, cały dzień przybywam i pilnuję Heidi jak jej mąż wróci to  już jest ciemno żeby wyjść pozostaje mi czekać do weekendu...

poniedziałek, 19 grudnia 2011


Pięknie ... gdy szłam na spacer  wczoraj chciałam zamknąć drzwi złamałam klucz aż mi sie gorąco zrobiło Horst nie był zbyt zadowolony z tego faktu.  Wiem że w koncu powinnam przestać wszystkim przejmować pewnych rzeczy nie mogę zmienić zwłaszcza jeśli chodzi o innych jedynie na siebie samą mam wpływ na nikogo wiecej.. Zalogowałam się na niemieckim portalu dla polaków. Dostaję tylko oferty pójscia do łóżka  niezbyt to przyjemne chcę tylko się spotkać pogadać nic wiecej ale jestem otwarta na znajomości i niczego nie wykluczam ...
Dzisiaj zostałam juz sama z Heidi.. nie jest źle.  Wstałam wziełam prysznic , szybko się ubrałam, poszłam do sypialni Heidi już nie spała, pomogłam jej wstać i wykąpałam ją zrobiłam śniadanie oraz padałam jej tabletki,wstawiłam pranie i włączyłam zmywarkę ot i jak na ranek to wszystko... Po południu podanie tabletek przygotowanie obiadu i czekanie aż Horst wróci z pracy. Tak będą wyglądać dni az do 31 stycznia kiedy wyjadę znów do Polski.
Patrząc na ludzi, którymi się opiekuję zaczynam coraz bardziej doceniać życie i wszystkie nadarzające mi okazje, cieszę się tym co mam czyli zdrowiem. Większość ludzi zapomina jak jest ważne żeby być zdrowym i dobrej formie, zapominają że będąc zdrowym to wszystko może się wydarzyć i jak się chce to znajduje się w sobie siłę do życia i pokonywania słabości.  Warto się nad tym zastanowić i docenić życie i wszystko to co nam ofiaruje  przede wszystkim że mamy siebie tego nam nikt nie zabierze...

sobota, 17 grudnia 2011

Wittmund

Od dwóch dni jestem w Wittmund.
Wittmund leży w Dolnej Saksonii nad samym Morzem Północnym.
Tutaj opiekuję się kobietą która ma lekki przebieg choroby Parkinsona.  Z opowiadania zmienniczki dowiedziałam się iż miała również operację na kręgosłup.
Heidi ma 59lat, młodszego męża który jest lekarzem oraz dwoje dzieci i wnuczęta. Jej choroba została szybko rozpoznana i dano jej odpowiednie leki ale mimo to widać że poddała się, nie walczy z chorobą.  Mówi bardzo cicho i niewyrażnie trzeba się jej bardzo przysłuchiwać co mówi. Zauważyłam że nie mówi na temat z tego co się dowiedziałam to również ma chorobę psychiczną. Do moich obowiązków należy pomoc przy ubieraniu, rozbieraniu, mycie i toaleta, podawanie jej lekarstw i pilnowanie żeby nic jej się nie stało. Nie wiem jak będzie do końca pobytu ...
W pracy opiekunki najgorsza jest samotność i czasem pacjenci którzy czasem są gorsi od dzieci.
Ta praca wymaga naprawdę dużej cierpliwości, Często osoby, które nie pracowały nie zdają sprawy jak czasem bywa ciężko pod zględem psychicznym ale też i fizycznym. Bywają dni że nie wiem co mam zrobić ze sobą a najgorszy ten wolny czas niby nic nie robisz ale nie możesz wyjść kiedy chcesz i wrócić kiedy się chce trzeba się liczyć z potrzebami pacjenta. Bardzo ważne żeby szukać kontaktu z ludźmi wychodzić na spacery i mieć coś co zajmie czas i myśli. Może byc cokolwiek co kogo interesuje ale i także mieć możliwość rozmowy z kimś bliskim ....