czwartek, 28 czerwca 2012

Dzień czwarty ...

Dzień powitał mnie piękną pogodą słońce świeciło a lekki wiaterek z nad morza dawał lekki chłodek.

W ten dzień postanowiłam, że odwiedzę Gdańsk i za radą właściciela kwater udałam do się do szybkiej kolejki miejskiej.
Po 10minutach byłam już na dworcu głównym w Gdańsku skąd miałam bardzo prostą drogę do Starego Gdańska. Po drodze mijałam pomnik Jana Heveliusza oraz pomnik Jana Sobieskiego III. i po przejściu na drugą stronę zobaczyłam stare kamieniczki, a pare metrów dalej zobaczyłam Złotą Bramę.
Weszłam przez wielką Złotą Bramę a na przeciwko niej znajduje się Wieża wiezienna oraz katownia. Na starym mieście oczywiście tłumy turystów oraz obcokrajowców szum oraz gwar.
Na Starym Rynku znajduje się Ratusz Głównego Miasta a nieco dalej Dwór Artusa oraz słynna Fontanna Neptuna idąc dalej weszłam na ulicę Szeroką gdzie oprócz zabytkowych kamieniczek stoi również Żuraw, który jest symbolem Starego Gdańska oraz najstarszym zachowanym dźwigiem portowym w Europie. Obecnie tam znajduje się Muzeum Morskie gdzie prezentowana jest wystawa pokazająca najlepsze czasy miasta portowego. Teraz wzdłuż brzegu zacumowane są promy wycieczkowe, jachty motorówki. Przechodząc postanowiłam wybrać się na wycieczkę promem na Westerplatte gdzie po drodze zobaczyłam Stocznię Gdańską oraz rózne statki które czekały naprawę, a także stare domy rybackie. Przez całą wycieczkę przewodnik informował turystów o historii Gdańska..
Płynąc na Westerplatte przepływaliśmy przez zatokę "pięciu gwizdków" a jest miejsce gdzie Motława wpada do Wisły a kiedyś w tym miejscu wszystkie statki miały obowiązek sygnalizować swoją obecność własnie pięcioma gwizdkami...
Na Wersterplatte można zwiedzić bunkry i okopy oraz zapoznać siię bliżej z historią obrony miasta Gdańsk...

Słoneczna pogoda oraz lekki wietrzyk sprawił że cała wycieczka była przyjemna i nie nużąca. Po powrocie jak już nabrałam zwyczaju poszłam zjeśc " Przystani Rybaków" tym razem wybrałam zupę rybnę. w swej porcji dostałam duży kawałek ryby.Zupa była smaczna ale i zarazem pożywna po zjedzeniu obiado-kolacji poszłam jak co wieczór pospacerować brzegiem morza...

sobota, 23 czerwca 2012

Dzień drugi i trzeci

Na drugi dzień wstałam wypoczęta wyciągnęłam się i pomyślałam że przez dwa dni będę Cassino oraz Molo. Jak tylko rozliczyłam się  z właścicielem to zapytałam się jak dojść na Monte Cassino oraz  Molo  Od powiedział mi że z ulicy Karlikowskiej trzeba przejść przez parking na ulicą Puławską oraz następnie skręcić na Plac Rybaków a tam gdy zobaczę Bar Przystań skręcić w lewo i cały czas iść prosto. Posłuchałam się wskazówek i faktycznie doszłam ale po drodze zobaczyłam na wprost morze! Poszłam tak jak się  wchodzi do baru i nie mogłam uwierzyć że faktycznie jestem i patrzę na Morze Bałtyckie.. Od bardzo dawna nie czułam takiej radości! Ten szum wody oraz krzyk mew coś niesamowitego!
Kiedy już się nacieszyłam widokiem poszłam na sopocki "Monciak" czyli ulicę  Monte Cassino jest tam pełno barów, kafejek, restauracji ale w tym czasie było dużo kibiców z Irlandii, Hiszpanii. Niemiec, Chorwacji...

Szum, gwar ,śmiech,radość,  śpiew na każdym kroku uśmiech i entuzjastyczne powitania. Coś wspaniałego!
Kiedy przeszłam już cały Monciak wróciłam się żeby zobaczyć Molo. Po zapłaceniu wstępu weszłam na ten drewniany deptak, a tam pełno ludzi różnej narodowości ale uśmiechnięci i zadowoleni z spaceru. Poszłam na sam koniec Molo podziwiając jachty, łódki i mini stateczki cały czas uśmiechając się do siebie, wracając wstąpiłam do kawiarenki zamówiłam wielką porcje lodów oraz espresso.
Siedziałam tak jedząc lody i podziwiając piękną niebieską barwę morza, a wiatr ciągle figlarnym powiewem bawił się moimi włosami.. Z powrotem szłam plażą w ręce trzymałam torebkę i buty, szłam samym brzegiem morza pozwalając żeby woda obmywała mi stopy...
Kiedy już się znalazłam przy drodze gdzie miałam skręcić oczyściłam stopy z piasku i zadowolona wróciłam do domu.
Czułam się lekko zmęczona gdyż przez całe 6godzin spacerowałam. Na następny dzień zaplanowałam odwiedzić Latarnię Morską gdzie weszłam na samą górę i podziwiałam panoramę Molo i Sopot potem obejrzałam maleńki dwór Sierakowskich a w drodze powrotnej w barze Przystań Rybaków zjadłam wybornego  Halibuta z frytkami oraz piwem. Po sutym obiedzie wyruszyłam  na spacer brzegiem morza pozwalając żeby wody Bałtyku moczyły mi nogi woda była lekko chłodnawa ale mnie to nie przeszkadzało ..
Spacerowałam sobie tak przez kolejne 3 godziny chodząc w tą i z powrotem ... Dużo osób w ten sam sposób spacerowali a nawet zdarzyło się ze chodzili wraz kijkami.
Na koniec spaceru poszłam do baru zamówiłam sobie półwytrawne polinezyjskie wino oraz podziwiałam zachód słońca....

czwartek, 21 czerwca 2012

Kartka z wakacji dzień pierwszy...

Około godziny 13.30 wyjechałam do Wrocławia żeby dostać się na lotnisko po drodze okazało się że jest duży ruch spowodowany tym iż był mecz w Wrocławiu, a stadion był jeszcze po drodze na lotnisko.
Pierwszą myślą było żeby pojechać autobusem ale nie miałam ochoty szukać gdzie jest przystanek więc postanowiłam że wezmę taksówkę.
Podczas całej drogi zobaczyłam że podjęłam właściwą decyzję gdyż ciągnął się gigantyczny korek! Kierowca taksówki widząc mój niepokój, że nie zdążę na czas na lotnisko dwa razy złamał kodeks drogowy i zdążyłam niemal że w ostatniej chwili przed zamknięciem odprawy biletowo-bagażowej. W hali  niecierpliwie oczekiwałam na lot i rozpoczęłam rozmowę z sympatyczną kobietą która mieszka Belgii i tak jak ja wybierała się do Gdańska na urlop. Nie czułam strachu przed lotem, a nawet jak zobaczyłam samolot w którym lecieliśmy odczułam lekkie rozczarowanie gdyż myślałam że będzie większy...
Wybrałam miejsce przy oknie żeby móc podziwiać widoki i nie pożałowałam tej decyzji gdyż zobaczyłam przepiękny zachód Słońca, a pod spodem tylko chmury...
Widok aż zapierał dech w piersiach mogłabym patrzeć i patrzeć bez końca ale niestety samolot zaczął się szykować do lądowania.
Przez cały lot patrzyłam w okno i bez przerwy się uśmiechałam było naprawdę przyjemnie... Największą przyjemnością dla mnie pod czas  lotu był start to niesamowite uczucie wzbijać się do góry mogłabym tak bez końca lecieć aż do słońca.
 Na miejscu byłam już ok 21 więc przez telefon zamówiłam gdyńską taxi która przyjechała na miejsce po niecałych 20minutach. Tak więc ok 22 byłam na miejscu gdzie powitał mnie bardzo sympatyczny właściciel dał klucze oraz wyjaśnił mi gdzie mogę sobie kupić coś na śniadanie. Po zrobieniu drobnych zakupów rozpakowałam się i połyżyłam się spać.
Moja kwatera posiadała duży pokój w którym było wielkie łóżko, telewizor oraz duża szafa na ubrania. Do swej dyspozycji miałam również aneks kuchenny czyli lodówka, zlewozmywak, kuchenka gazowa stolik dwa krzesła. Posiadałam własną łazienkę; prysznic umywalka oraz toaleta. Całe pomieszczenia czyste i zadbane. Właściciel również powiadomił mnie że jak będzie mi zimno to mogę włączyć ogrzewanie elektryczne. Tak więc zasnęłam zadowolona myśląc że spędzę wspaniały tydzień i nie pomyliłam się ....

wtorek, 12 czerwca 2012

Przed wyjazdem ...

Dziś jadę na pierwsze wczasy w życiu i bardzo się z tego cieszę gdyż też lecę samolotem z Wrocławia do Gdańska a później taxi do Sopot...
Wszystko z organizowałam już w marcu kwaterę, lot oraz spisałam  mniej więcej co warto zobaczyć w Trójmieście i oczywiście zrobię masę zdjęć...

Mam zamiar się bawić się dobrze i na luzie i niczego sobie nie żałować oraz nie myśleć o zmartwieniach. Między czasie to postaram się zorganizować zjazd klasowy na ostatnią sobotę czerwca mam 5 osób chętnych między czasie powiadomię resztę osób z klasy. Jak wyjdzie tak wyjdzie ....

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Pojawia się i znika
to sztuczka znana każdego magika
w życiu ta umiejętność jest przydatna
gdy na presję ludzi jest nie podatna
nie pomogą tu żadne smutki i żale
gdy odpływa się od nich jak morskie fale
łzy też nie wzruszą

gdy znów w się w droge wyrusza
idzie się w stronę słonća
nie znając tej drogi końca!
Idzie się z podniesieną głową
nie ulegając żadnym namowom!
każdy dzień jest przygodą

każde stworzenie nagrodą
cieszą sie oczy z pięknego widoku
zmieniają się jak pory roku
nie próbuj więc złapać

czarodziejskiego krolika
gdy wyciagniesz rękę
to on już znika!
                                                                                                                                                                                   Freya93



niedziela, 3 czerwca 2012

Szumią leśne drzewa
burza  blisko rozbrzmiewa
każdy kto siedzi w ciszy
czas się nie liczy
słyszy pierwsze grzmoty
szykują się pierwsze loty

Nie patrząc na niczyje zaloty
patrzy słucha obserwuje
Dzieje w kronikach odczytuje

życie kto uwierzy uratuje..