środa, 5 października 2011

Idąc pod górę, leśną ścieżką myślałam o tych wszystkich kobietach, które spotkałam podczas podróży Niemiec, o zmienniczkach. Często rozmawiamy sobie o życiu o tym czemu jeżdzimy tutaj do pracy. Pierwszą poznałam Krystynę była pracownikiem banku  ale zwolnili ją z pracy jej mąż też  jeździł do pracy za granicę. Musieli jakoś utrzymać rodzinę.
Kolejna to Teresa prowadziła sklep ale w wyniku niekorzystnego wyroku musiała zapłacić karę dość dużą sumę pospłaceniu dalej jeździ żeby zamknąć sklep i zaoszczędzić na lepsze życie. Agnieszka zaś zaczęła wyjeżdżać żeby spłacić długi męża i utrzymać swoje dzieci, chce odejść od męża.  Te dziewczyny i inne kobiety spotkane w busie mają ten sam powód chcą być niezależne w Polsce mają problemy osobiste, finansowe. Tutaj jak jest dobra rodzina i praca nie jest zbyt ciężka to naprawdę można odpocząć psychicznie od problemów, które pozostały w Polsce. Kobiety, które mają dzieci to najbardziej się poświęcają żeby je utrzymać. Claudia młoda dziewczyna, młodsza ode mnie, matka dwójki dzieci a z trzecim  w ciąży, mąż dopiero firmę rozkręcał chociaż wiadomo w Polsce zacząć od nowa nie jest tak prosto zwłaszcza w małym prowincjonalnym miasteczku.
Jak widać każda z kobiet przyjachala z jakiegoś powodu a to po rozwodzie lub przed, żeby się  albo nawet uciec od męża pijaka a co czasem może damskiego boksera... zawsze jakiś jest powód. Od roku( bo od tego czasu jeżdzę) nie spotkałam żadnej kobiety żeby przyjeżdzała do pracy do opieki bez jakiegoś problemu czy tylko i wyłacznie żeby zarobić.  To już moje ostatnie miejsce jako opiekunka babci nie chcę już więcej pracować w takim zawodzie za granicą następna praca będzie inna taka abym była z niej zadowolona w ruchu między ludźmi i dużo lepiej płatna...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz