Jak wiadomo człowiek posiada Ciało i Duszę ważne jest żeby ze sobą współgrały i były zgodne.
Problemy zaczynają się wtedy gdy człowiek bardziej się kieruje rozumem i bardziej zwraca uwagę na ciało niż duszę
Zabija się wówczas prawdziwa Wola i Przeznaczenie Duszy Człowieka.
Czy dusza może istnieć bez ciała a odwrotnie?
Na to pytanie jak wiadomo trudno jest od powiedzieć
Dusza po śmierci ciała uwalnia się i odpływa w do Źródła żeby znów narodzić się w innym ciele,w innej rzeczywistości jak również dusza człowieka sama się odłącza od ciała w sytuacjach dla niej trudnej i przykrej pozwala żeby ciało było samo i wędruje do czasów które są dla niej bardziej korzystne ponieważ jej celem jest by być szczęśliwa a nie cierpieć.
Cierpi tylko ciało i umysł ale nie dusza bo ona sama tego nie chce i nie jest jej celem ale większość ludzi swym podejściem do życia niszczy i zagłusza duszę zamykając ją w ciasnych ramach swego umysłu.
Takim postępowaniem powodują śmierć swej duszy i jej prawdziwej istoty w wyniku tego ona po śmierci ciała musi ponownie się narodzić żeby osiągnąć swe przeznaczenie.
Wiele ludzi nie zdaje sobie sobie sprawy że zmianą swego postępowania i nastawienia do Siebie i swego życia oraz innych ludzi może ją uwolnić wówczas będzie mogła udać do Źródła.
Ten proces uwalniania i przemiany jest bardzo trudny i bolesny niż samo trwanie w więzieniu umysłu. Dlatego niewiele osób decyduje się na ten krok ale później radość i szczęście które się przejawia się w życiu człowieka wynagradza cały trud i ból który się poniesie.
Przeszłość... chyba jest iluzją wszystkich ludzi tylko że jedni zdają sobie z tego sprawę i zrywają z nią nie patrzą co było lecz idą dalej a inni żyją i rozpamiętują co jak kiedyś było, co można byłoby zmienić, albo się zachować. Jak każdy mam swoją przeszłość są rzeczy z których nie jestem dumna ale również są rzeczy z których jestem dumna ale czy warto nad się roztrząsać i zastanawia?. Czy warto żyć w tej klatce? Najlepiej żyć tu i teraz porzucić przeszłość dla dnia dzisiejszego. Przeszłości nie da się zmienić ale teraźniejszość i przyszłość można żeby nie tkwić w błędnym kole wspomnień żali. Najlepiej urządzić pogrzeb przeszłości wybaczyć sobie za to co się zrobiło lub nie zrobiło, wybaczyć wszystkie krzywdy jakie doznaliśmy lub sami popełniliśmy i poprosić o wybaczenie innych a jak ktoś nie chce wybaczyć to najlepiej usiąść w ciszy i powiedzieć sobie "Ok próbowałem/ałam szczerze żałuję co się stało ale jak ktoś chce pielęgnować ten uraz trudno to już jego sprawa, ważne że chciałem/ałam żeby naprawić krzywdę ..." i zająć się terażniejszością i przyszłością. Zastanawia mnie jedno czy można nadrobić stracony czas? Nie wiem czy można w każdym razie można spróbować zacząć robić to na co zawsze się chciało robić, warto zacząć spełniać swoje marzenia warto zacząć żyć pełnią życia, warto być od ważniejszym i wiele innych rzeczy warto spróbować. W każdym bądź razie staram się to wszystko robić aby jutro było lepsze od dnia dzisiejszego
czwartek, 29 marca 2012
Freya93
Cisza...
żaden dźwięk nie dochodzi
w tej podróży nic nie przeszkodzi
w podróży do swej duszy
pora już wyruszyć
zostawić wszystkie ziemskie sprawy
szykować się do tej wyprawy
dokonać pożądanej zmiany
nie każdy zna przecież duszy plany
Freya93
Cisza...
nic nie słychać
tylko Ty i cisza
która każdy ból ukoi
każdą łzę wytrze
w każdej chwili pocieszy
doda sił gdy upadniesz
pozwoli każdą chwilą cieszyć
tylko Ty i Cisza...
która ukołysze snu.....
Freya93
środa, 28 marca 2012
Ostatni tydzień to się nie nudziłam gdyż obfitował w wydarzenia w domu Frau Elizabeth w jej roli głównej pomimo przepisanych leków staruszka się czuła coraz to słabsza a na koniec traciła równowagę. Być może tak miało być gdy upadła przy córce a mi się aż słabo zrobiło i się zdenerwowałam. Skąd miałam wiedzieć jak zaaraguje i czy czasem nie obwini mnie za że staruszka upadła i osłabła ale Barbara jest rozsądną kobietą i sama powiedziała ze bardzo dobrze się jej matką opiekuję i nie ma nic do zarzucania mojej pracy a nawet bardzo jest zadowolona gdyż jej matka zaczęła jeść owoce i warzywa a kiedyś to nie chciała jeść. Przez ostatni tydzień przychodził lukrowany doktor dawał jej kroplówkę . Jak dał pierwszy raz kroplówkę (sól fizjologiczna) chciał żebym zdjęła wenflon z kroplówką ale odmówiłam powiedziałam że nie jestem pielęgniarką i nie zrobię chciał czy nie ale Musila dwa razy dziennie przyjechać żeby to zrobić sam (na głowę upadł chyba z tym pomysłem jeszcze coś nie tak zrobię i co na mnie spadnie odpowiedzialność?) Rozmawiałam też trochę z Barbarą ona powiedziała że zawsze kiedy odwiedza staruszkę Rosmarie to zawsze ona później choruje i jest słaba a trzecia córka to nawet nie przyznaje się do matki. Cóż nie mi oceniać ale chyba poszło o pieniądze bo o cóż by może innego? Barbara powiedziała że są jakieś ciężkie kłótnie w rodzinie.. Z tej całej rodzinki to szczerze polubiłam Franza I Barbarę... Nie należę do ludzi co na pierwszy widok czują jakąś niechęć ale jak zobaczyłam Rosmarie to pod jej uśmiechem czułam jad aż dreszcz po plecach mi przechodził... Bardzo trudne są relacje między Członkami rodziny a to chyba dlatego że każdy chce rządzić i kierować innymi a niektórych przypadkach zgarnąć jak najwięcej pieniędzy. Nie rozumiem cóż po tych pieniądzach ? Zabijać się kraść czy nawet wyłudzić przecież do grobu nie weźmiemy ze sobą jak nago się urodziliśmy i nic nie posiadaliśmy tak i umieramy nic nie posiadając a jedynie rodzina ubierze choć dla zmarłego nie ma znaczenia jak jest ubrany gdzie jest pochowany i co ogóle się z nim dzieje. Dusza wędruje skąd przyszła i czeka na być może kolejną szansę żeby narodzić się. Ludzie tylko sobie życie utrudniają a świat jest taki piękny dookoła.....
wtorek, 27 marca 2012
Punkt widzenia
Kiedy jeden z uczniów przyszedł pożegnać się z Mistrzem przed
powrotem do rodziny i interesów, prosił go o coś, co mógłby zabrać
ze sobą.
Mistrz rzekł:
- Stale rozważaj te trzy rzeczy, które ci teraz powiem:
To nie ogień jest gorący, lecz ty tak go odbierasz.
Od jakiegoś czasu zastanawiam się czym jest śmierć ponieważ czy tego chcemy czy nie pojawia się w naszym życiu jako coś co sprawia nam ból i rozpacz po bliskiej osobie lub ukochanym zwierzęciu Czy istnieje śmierć tylko ciała ? Czy można zabić w człowieku tylko ciało czy również duszę ? Nie tylko ciało umiera w człowieku ale również dusza umieramy każdego dnia każdej godzinie minucie i sekundzie. Umieramy często za życia żyjąc jak zombi zajmując się tylko sprawami przyziemnymi i materialnymi zapominając że mamy duszę która potrzebuje również pokarmu nie dając jej tego co czego pragnie i nie spełniając jej przeznaczenia ciągle kłócąc się z nią i nie robiąc tego do czego została powołana. Umierać można na wiele różnych sposobów umieramy gdy zasypiamy, umieramy cierpiąc ,umieramy będąc ograniczeni przez innych lub siebie samych, umieramy nie realizując siebie umieramy gdy zostaniemy zdradzeni przez innych. Zawsze umieramy gdy dzieje coś przeciw nam lub jak walczymy przeciw samym sobie. Istnieje nie tylko śmierć fizyczna ale duchowa i mentalna dzieje się tak wówczas jak doświadczenie duszy doznaje bólu i rozczarowania światem zewnętrznym To wówczas następuje śmierć starej duszy a może to nie jest już śmierć starej duszy? Tu chyba możemy mówić raczej o zmartwychwstaniu duszy. Kiedy jeszcze umieramy? Umieramy gdy nie chcemy być sobą i umieramy zawsze gdy jesteśmy przeciw sobie i swej naturze. Czy śmierć jest przykrym doświadczeniem? Nie zawsze jest przykrym wystarczy popatrzeć jak niektórzy ludzie odchodzą z godnością i z uśmiechem na twarzy bo wiedzą że to jest tylko przejście do lepszego Świata i do innego lepszego życia po tej drugiej i magicznej stronie życia. Śmierć dla wielu bywa wybawieniem łaską daną od Wszech świata. Dawno temu czytałam że można umrzeć za życia a także być żywym będąc umarłym. Jest w tym dużo prawdy wiele osób umiera za życia, a żyją tylko nieliczni oraz umierający zostają żywymi. Wiele osób zapyta jak to się dzieje? Normalnie ci umarli za życia żyją monotonnie nic nie robiąc zajmując tylko sobą i swymi tzw obowiązkami a ci co umarli żyją w pamięci bo dali przykład innym jak pięknie żyć pozostawili po sobie Ślad dla innych. Śmierć bardzo często zmusza nas to życia zapytają się niektórzy jak? Wystarczy spojrzeć na ludzi co się otarli o śmierć jak wówczas zmieniają pogląd na życie jak bardzo wówczas są łakomi życia czerpią wówczas z życia garściami co ono ofiaruje. Śmierć jest bodźcem do życia jest oną wielką tajemnicą niepojętą dla nas ludzi i dlatego tak często jej się boimy ale moim zdaniem nie powinnyśmy się jej bać lecz uszanować ten odwieczny cykl Wszech świata. Musimy pamiętać ze się jak urodziliśmy to musimy umrzeć. śmierć to nic innego jak ponowne narodziny w innym świecie więc nie bójmy się śmierci lecz tak jak kochamy życie to również ją pokochajmy...
Na początku lutego w tej całej bieganinie zapomniałam napisać o mej wyprawie do Bukowiny Tatrzańskiej.
Wszystko zaczęło się od tego gdy 31 stycznia nagle w drzwiach pojawiła się moja zmienniczka.. Czym wprawiła w zdumienie nie tylko moje ale i również Horsta gdyż powiedziałam, że przyjedzie dzień później, a mało tego to jeszcze poinformowała, iż nie ma mnie na liście osób powracających do Polski. Tak jak byłam ubrana wyleciałam do kierowcy busa z zapytaniem jak to nie ma mnie? Zawsze zamawiają w dwie strony ... Kierowca wymijająco odpowiedział, że nie ma na liście i szybko nie czekając na to aż zadzwonię do mojej firmy odjechał.
Gdy tylko dodzwoniłam się do firmy okazało iż zarezerwowali mi przejazd i mam czekać aż kierowca się zadzwoni i powie kiedy podjedzie po mnie.. I tak czekałam do 5 rano kiedy już zrezygnowałam tym bez owocnym czekaniem zmienniczka nagle budzi mnie i mówi, że ktoś się dobija i chyba przyjechali po mnie. Wyskoczyłam z łóżka jak z procy i chciałam już sie ubierać a ona mówi że to Horst się do pracy zbiera. Najgorsze przeżyłam kiedy wrócił z pracy i oznajmił że jego dom to nie hotel i powinnam się wyprowadzić . Tylko pytanie gdzie? Ciemno, mróz na dworze i żadnych szans żeby nawet coś poszukać aż przyjedzie następny bus? Na ratunek przyszła mi Heide, co mu powiedziała nie wiem może zobaczyła jak z stresu pociekły mi łzy i wspaniałomyślnie się zgodził . Na drugi dzień dostał meila od firmy po czym zrobiło mu się niezręcznie i był na drugi wieczór nadzwyczaj miły. Bardzo mi pomogła zmienniczka gdyż to ona rozmawiała z Niemcem ponieważ z nerwów zapomniałam jak się mówi po niemiecku. Cała ta historia skończyła się happy end gdyż szczęśliwie zapakowałam się odjechałam do Polski . Później dowiedziałam się iż kierowca busa pojechał sobie na różową ulicę w Hamburgu, każdy się domyśla co to za ulica...
Cała ta historia cały mój plan zepsuła gdyż miałam pojechać znacznie wcześniej ale coż korzystając z okazji poprzesuwałam wszystkie terminy o 2 dni. Tak więc do Polski wróciłam w piątek, a zaś poniedziałek odwiedziłam fryzjerkę i kosmetyczkę oraz pojechałam do zarezerwowanego pokoju w Jeleniej po czym na drugi dzień o 5 rano pojachałam do Zakopanego.
Podróż miałam bardzo dobrą gdyż kierowca autobusu (młody) był nadzwyczaj uprzejmy i na moją prośbę dał mi poduszkę abym mogła wygodnie sobie ułożyć pod głową w zamian zabawiałam go rozmową i żartami... Owszem proponował wspólne wypicie grzańca ale grzecznie odmówiłam gdyż chciałam szybko dotrzeć do wujka który napewno niecierpliwie czekał ...
Na miejscu nie wiedziałam jak dotrzeć do Bukowiny więc zapytałam się ile kosztuje taksówka dowiedziawszy doszłam do wniosku że może lepiej poszukam innego transportu gdyż cena była moim zdaniem kosmiczna.
Jakimś zrządzeniem losu pewien uprzejmy mężczyzna powiedział i że po drugiej stronie są busy więc poszłam i faktycznie były więc pojechałam. Całe szczęście, że powiedział mi wujek gdzie mam wysiąść ( a miły kierowca pokazal gdzie jest ten przystanek) Gdybym wysiadła wcześniej to bym musiała iść aż 4km w śniegu z walizką, a tak uprzejmy góral pomógł mi nieść walizkę i pokazał gdzie mieszka wujek.
Tak szczęśliwie dotarłam na miejsce zziębnięta, głodna ale zadowolona( choć czasem po drodze przechodziły mi myśli czy oby jestem normalna że wybrałam się na taki mroz -30stopni!?) Wujek gościnnie poczęstował mnie góralską śliwowicą, podał ciepłej zupy po czym przekazałam wszystkie pozdrowienia i wieści a zajęło wymienianie trochę czasu.
Po mimo tak dużego mrozu nie żałuję, że pojechałam do Bukowiny zjadłam góralskiej kwaśnicy, oscypka oraz wujek nauczyl robić i pić herbatę po góralsku. Zobaczyłam Karnawał Góralski i wmieszałam się w ekipę telewizyjną gdyż doszłam do wniosku że będę miała lepsze miejsca na zdjęcia i nie myliłam się ! Na trzeci dzień odwiedziłam samo Zakopane przeszłam całe Kropówki ...
Przez cały pobyt w Zakopanem zmarzłam niesamowicie ale mróz nie powstrzymał mnie abym siedziała w domu. Na przystanku PKS zobaczyłam iż autobus do Wrocławia o 5.30 kursuje co drugi dzień więc niestety musiałam szybko jechać gdyż miałam zaplanowaną wizytę u znajomej gdzie spędziłam naprawdę cudowny czas oraz świetnie sie bawiłam na dyskotece, na którą wybraliśmy się razem czyli ja , ona i jej mąż.
I jak wszystko co dobre szybko się kończy wróciłam do domu...
Ot i tyle z zagubionej kartki pamiętnika..
środa, 14 marca 2012
Gdybym miała napisać ostatnie wydarzenia formie raportu to mniej więcej to brzmiało by tak:
Od kilku jak tylko zobaczyłam iż starsza pani ledwo chodzi poczułam nagła potrzebę zmierzenia jej ciśnienia krwi nie będąc świadomą jaki jest wynik zapytałam znajomą czy jaki jest otrzymany wynik. W chwili gdy zostałam po informowana iż to jest zbyt wysokie ciśnienie jak na jej wiek zaczęłam mierzyć jej ciśnienie trzy razy dziennie. Kolejne odczyty nie napawała mnie optymizmem zwłaszcza gdy starsza pani zwróciła kolację. Z samego ranka gdy "babcia", że ją znowu głowa dostałam wewnętrznej histerii iż się rozchoruje. Pomimo usilnych protestów babci zadzwoniłam do jej córki informując ją o zaistniałych faktach. Córka babci zaraz zadzwoniła po lekarza foczym przyjechała zobaczyć jak sytuacja się przestawia oraz poinformowała mnie iż lekarz przyjdzie po południu tylko z tą różnicą iż przerodziło się w to wieczór. Zaraz po 18 zjawił się lekarz, który kojarzy mi się prze lukrowanym różowym tortem (tak nadmiernie uprzejmy). Zapytał się mnie co się dzieje więc powiedziałam swoją niemczyzną jak sprawy się mają. Następnie zwrócił się do pacjentki w której części głowy czuje ból więc "babcia" pokazała że boli ja cały tył głowy. zmierzywszy ciśnienie i przejrzy szwy listę leków. Postawłi iż to jest infekcja nie mówiąc jaki rodzaj tej infekcji. Przed wyjściem po informował iż jutro zadzwoni pielęgniarka zawiadamiająca o pobraniu krwi.Jedynym plusem tych wszystkich wydarzeń że do mojego niemieckiego doszły dwa nowe słowa schwach -słabo oraz brechen- zwymiotować. Po tak ciężkim dniu i położywszy babcię spać postanowiłam wzmocnić swoje nadszarpnięte nerwy solidną setka schnaps'a z babcinego barku ...
wtorek, 13 marca 2012
Smutek już w moim sercu nie gości
ale również nie ma w w nim radości
Zagościła w nim pustka i dużo samotności
nie ma w sercu zazdrości i zawiści
ani nienawiści
powoli z lekkością motyla
zalewa serce miłość
i szczęście do świata
jak wypełni się los przeznaczony
to już pozostanie na wieczne lata
chociaż jest cień strachu i obawy
a serce jeszcze drży jak liść na wietrze
przed zdradą
to nie zdaje sobie z sprawy
że przeznaczanie już niedługo się wypełni
marzenia wszystkie spełni.
Jak z wielką mocą wiatr wieje
tak wszystkie spełnią się nadzieje
jak wielką ma moc przyroda
taką ma siłę twego życia przygoda
jak słońce na niebie jaśnieje
tak serce twoje miłością promienieje
słowa i myśli niczym ziarno
co na polu wschodzi
każdy przez bieg życia wydarzeń
zbiera swoje żniwa
w swoim sercu uczucia przyżywa
jak wielką siłę ma burza
i wielkie fale na morzu wzburza
tak wielkie są namiętności fale
co każdy w sobie dusi
i choć wcale tego robić nie musi
wystarczy skierować je stronę
słońca co je uspokoi
a serce ukoi
więc idź przez życia drogę
zaufaj swoim słońcu w duszy
kiedy w tą wędrówkę wyruszysz
poniedziałek, 12 marca 2012
Niechaj się otworzą me oczy
a usta moje się zamilkną
serce niechaj się zabliźni
gdzie jest gorejąca rana
otoczy się obojętności murem
dusza niechaj idzie za ciosem
i nie rozczula się nad niczyim losem
niechaj będzie zimna i chłodna
dla nielicznych zalotna
kusić wabić na pokuszenie
żebyć zdobyć swe wybawienie
Moja miłośc niechaj dla innych wybranych będzie
kto zaufanie zdobędzie!
niedziela, 11 marca 2012
Kamień
Tam gdzie lasy zielone
Tam gdzie są złote łany pola
Stoi wielki kamień
sam samotny wśród całej przyrody
przez nikogo nie chciany
opuszczony przez wszystkich
zwłaszcza przez swoich bliskich
nie rozumiany przez ludzi
co każdy tylko się łudzi
że stoi niepotrzebnie
wszystkim przeszkadza
każdemu na drodze zawadza
milczy jak zaklęty
stoi nieprzerwanie na straży czasu
zbiera opowieści świata
o łzach dziewczyny i jej rozpaczy
o braku miłości i zrozumienia
o rozterkach i bólu duszy
o samotności w życiu
o nadziei i marzeniu
o szczęśliwym zakończeniu
stoi słucha i dodaje jej utuchy
żeby była silna podczas tej zawieruchy
bo wie sam jak to jest być niekochanym
przez nikogo nie chcianym
choć czasem daje oparcie i zakochanym
ale i tak jest przez to niedoceniany
choć robi on dla ludzi wiele
stoi, słucha i opowiada
co umieją go słuchać.
Prastara Moc kamieni
twoje życie zmieni
wylej na nie swoje smutki i żale
aby iśc łzej dalej
bez żadnych smutków i boleści
Poproś o nowe siły
żeby twe marzenia się ziściły
mów z całej swej duszy
tak żeby kamień się wzruszył
Życie dla ludzi to okrutna zagadka
która wymaga uważnego słuchania
dużej w odwagi w życiu
a nie bycia w ukryciu
to podróż w głąb siebie
poznanie swej duszy
oraz siły co cię z miejsca ruszy
zaprowadzi cię do twego przeznaczenia
bez wstecz patrzenia
każdy szuka odpowiedzi
a nie wie że kiedy ona nas sama odwiedzi
i bedzie dla każdego niespodzianka
gdy się obudzi pięknego ranka
i zobaczy że życie to nie zagadka
lecz piękna bajka
sobota, 10 marca 2012
Chociaż pracuję w Niemczech jako opiekunka prawie 2lata dalej nie mogę się przyzwyczaić do mentalności Niemców. Niedawno dowiedziałam że dom naprzeciwko mieszka jej córka która nosi to samo imię a co najbardziej dziwne dla mnie jest to że odkąd tutaj jestem u rodziny to ani razu nie widziałam jej u babci... Trudno mi trochę zrozumieć takie zachowanie córki uważam że raz na jakiś czas powinna odwiedzić sędziwą matkę. Podczas rozmowy z koleżanką dowiedziałam że tutaj tak jest i że to jest normalne. Trudno zrozumieć ale cóż...
Korzystając z słonecznej pogody wyszłam jak zawsze na spacer i ogrodzie zobaczyłam cudny widok cały trawnik usiany jest krokusami oraz przebiśniegami! Wygląda to zielono-biały -fioletowy trawnik.
Powoli przyroda budzi się do życia z każdym dniem widać to coraz bardziej ....
czwartek, 8 marca 2012
Po miesięcznej przerwie znowu wróciłam do pracy w Niemczech. Na życzenie rodziny jak i również sama chciałam wróciłam do Lenggries. Przez parę dni była tu piękna wiosenna pogoda ale dziś wróciła na Bawarię zima.
W mieście już nie było śniegu tylko w parku u podnóża gór pozostały resztki i zamarznięte jeszcze jezioro. Wczoraj w ogrodzie zrobiłam cudne zdjęcia przebiśniegów i krokusów wiosennych . Cały ogród jest usiany tymi wiosennymi kwiatami. Robiąc zdjęcia starałam się nie podeptać tych ślicznych i delikatnych kwiatów. Czułam się pośród nich jak słoń w składzie porcelany...
Dziś cały dzień pada śnieg i przykrył swym puchem te pierwszy oznaki wiosny.
Przed obiadem odwiedził babcię jej syn Franz kiedy podałam obiad zapytałam się czy dać pić i obiad odmówił i siedział w kuchni patrzał jak jemy. Czułam się skrępowana jak tak się patrzył raz po raz się czy podać obiad i ciągle odmawiał. Nie mogłam się swobodnie zjeść i po jego wyjściu czułam się nie najedzona. Jak poszedł to dołożyłam sobie porcję jedzenia.
Niemcy nie jedzą nigdzie tam gdzie nie zostali oficjalnie zaproszeni na obiad lub kawę. Jak składają nie za powiedzianą wizytę to jedynie piją wodę lub kawę. W Polsce jest nie co inaczej... Jednak co kraj to obyczaj...