środa, 14 marca 2012

 

Gdybym miała napisać ostatnie wydarzenia formie raportu to mniej więcej to brzmiało by tak:

Od kilku jak tylko zobaczyłam iż starsza pani ledwo chodzi poczułam nagła potrzebę zmierzenia jej ciśnienia krwi nie będąc świadomą jaki jest wynik zapytałam znajomą czy jaki jest otrzymany wynik. W chwili gdy zostałam po informowana iż to jest zbyt wysokie ciśnienie jak na jej wiek zaczęłam mierzyć jej ciśnienie trzy razy dziennie. Kolejne odczyty nie napawała mnie optymizmem zwłaszcza gdy starsza pani zwróciła kolację. Z samego ranka gdy "babcia", że ją znowu głowa dostałam wewnętrznej histerii iż się rozchoruje. Pomimo usilnych protestów babci zadzwoniłam do jej córki informując ją o zaistniałych faktach. Córka babci zaraz zadzwoniła po lekarza foczym przyjechała zobaczyć jak sytuacja się przestawia oraz poinformowała  mnie iż lekarz przyjdzie po południu tylko z tą różnicą iż przerodziło się w to wieczór. Zaraz po 18 zjawił się lekarz, który kojarzy mi się prze lukrowanym różowym tortem (tak nadmiernie uprzejmy). Zapytał się mnie co się dzieje więc powiedziałam swoją niemczyzną jak sprawy się mają. Następnie zwrócił się do pacjentki w której części głowy czuje ból więc "babcia" pokazała że boli ja cały tył głowy. zmierzywszy ciśnienie i przejrzy szwy listę leków. Postawłi iż to jest infekcja nie mówiąc jaki rodzaj tej infekcji. Przed wyjściem po informował iż jutro zadzwoni pielęgniarka zawiadamiająca o pobraniu krwi.Jedynym plusem tych wszystkich wydarzeń że do mojego niemieckiego doszły dwa nowe słowa schwach -słabo oraz brechen- zwymiotować. Po tak ciężkim dniu i położywszy babcię spać postanowiłam wzmocnić swoje nadszarpnięte nerwy solidną setka schnaps'a z babcinego barku ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz