sobota, 17 marca 2012

Zagubiona kartka z pamiętnika ....

Na początku lutego w tej całej bieganinie zapomniałam napisać o mej wyprawie do Bukowiny Tatrzańskiej.
Wszystko zaczęło się od tego gdy 31 stycznia nagle w drzwiach pojawiła się moja zmienniczka.. Czym wprawiła w zdumienie nie tylko moje ale i również Horsta gdyż powiedziałam, że przyjedzie dzień później, a mało tego to jeszcze poinformowała, iż nie ma mnie na liście osób powracających do Polski. Tak jak byłam ubrana wyleciałam do kierowcy busa z zapytaniem jak to nie ma mnie?  Zawsze zamawiają w dwie strony ... Kierowca wymijająco  odpowiedział, że nie ma na liście i szybko nie czekając na to aż  zadzwonię do mojej firmy odjechał.
Gdy tylko dodzwoniłam się do firmy okazało iż zarezerwowali mi przejazd i mam czekać aż kierowca się zadzwoni  i powie kiedy podjedzie po mnie.. I tak czekałam do 5 rano kiedy już zrezygnowałam tym bez owocnym czekaniem zmienniczka nagle budzi mnie i mówi, że ktoś się dobija i chyba przyjechali po mnie. Wyskoczyłam z łóżka jak z procy i chciałam już sie ubierać a ona mówi że to Horst się do pracy zbiera. Najgorsze przeżyłam kiedy wrócił z pracy i oznajmił że jego dom to nie hotel i powinnam się wyprowadzić . Tylko pytanie gdzie? Ciemno, mróz na dworze i żadnych szans żeby nawet coś poszukać aż przyjedzie następny bus? Na ratunek przyszła mi Heide, co mu powiedziała nie wiem może zobaczyła jak z stresu pociekły mi łzy i wspaniałomyślnie się zgodził . Na drugi dzień dostał meila od firmy po czym zrobiło mu się niezręcznie i był na drugi wieczór nadzwyczaj miły.  Bardzo mi pomogła zmienniczka gdyż to ona rozmawiała z  Niemcem  ponieważ  z nerwów zapomniałam jak się mówi po niemiecku. Cała ta historia skończyła się happy end gdyż szczęśliwie zapakowałam się odjechałam do Polski . Później dowiedziałam się iż kierowca busa pojechał sobie na różową ulicę w Hamburgu, każdy się domyśla co to za ulica...
Cała ta historia cały mój plan zepsuła gdyż miałam pojechać znacznie wcześniej ale coż korzystając z okazji poprzesuwałam wszystkie terminy o 2 dni. Tak więc do Polski wróciłam w piątek, a zaś poniedziałek odwiedziłam fryzjerkę i kosmetyczkę oraz pojechałam do zarezerwowanego pokoju w Jeleniej po czym na drugi dzień o 5 rano pojachałam do Zakopanego.
Podróż miałam bardzo dobrą gdyż kierowca autobusu (młody) był nadzwyczaj uprzejmy i na moją prośbę dał mi poduszkę abym mogła wygodnie sobie ułożyć pod głową w zamian zabawiałam go rozmową i żartami... Owszem proponował wspólne wypicie grzańca ale grzecznie odmówiłam gdyż chciałam szybko dotrzeć do wujka który napewno niecierpliwie czekał ...
Na miejscu nie wiedziałam jak dotrzeć do Bukowiny więc zapytałam się ile kosztuje taksówka dowiedziawszy doszłam do wniosku że może lepiej poszukam innego transportu gdyż cena była moim zdaniem kosmiczna.
Jakimś zrządzeniem losu pewien uprzejmy mężczyzna powiedział i że po drugiej stronie są busy więc poszłam i faktycznie były więc pojechałam. Całe szczęście, że powiedział mi wujek gdzie mam wysiąść ( a miły kierowca pokazal gdzie jest ten przystanek)  Gdybym wysiadła wcześniej to bym musiała iść aż 4km w śniegu z walizką, a tak uprzejmy góral pomógł mi nieść walizkę i pokazał gdzie mieszka wujek.
Tak szczęśliwie dotarłam na miejsce zziębnięta, głodna ale zadowolona( choć czasem po drodze przechodziły mi myśli czy oby jestem normalna że wybrałam się na taki mroz -30stopni!?) Wujek gościnnie poczęstował mnie góralską śliwowicą, podał ciepłej zupy po czym przekazałam wszystkie pozdrowienia i wieści a zajęło wymienianie trochę czasu.
Po mimo tak dużego mrozu nie żałuję, że pojechałam do Bukowiny zjadłam góralskiej kwaśnicy, oscypka oraz wujek nauczyl robić i pić herbatę po góralsku.  Zobaczyłam Karnawał Góralski i wmieszałam się w ekipę telewizyjną gdyż doszłam do wniosku że będę miała lepsze miejsca na zdjęcia i nie myliłam się ! Na trzeci dzień odwiedziłam samo Zakopane przeszłam całe Kropówki ...
Przez cały pobyt w Zakopanem zmarzłam niesamowicie ale mróz nie powstrzymał mnie abym siedziała w domu. Na przystanku PKS zobaczyłam iż autobus do Wrocławia o 5.30 kursuje co drugi dzień więc niestety musiałam szybko jechać gdyż miałam zaplanowaną wizytę u znajomej  gdzie spędziłam naprawdę cudowny czas oraz świetnie sie bawiłam na dyskotece, na którą wybraliśmy się razem czyli ja , ona i jej mąż.
I jak wszystko co dobre szybko się kończy wróciłam do domu...
Ot i tyle z zagubionej kartki pamiętnika..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz