sobota, 10 września 2011

Wieczorem...

 Siedzę na balkonie. świerszcze grają, księżyc w pełni  a w oddali u podnóża  Alp słychać dzwonki krów.
Wypełniłam swoje wszystkie obowiązki. Dziś miałam bardziej pracowity dzień, pojechałam z Barbarą córką Frau Elisabeth na zakupy, posprzątałam cały dom oraz wraz drugą córką wykąpaliśmy staruszkę, widzę że dbają o swoją matkę  niczego tej pani nie brakuje. Traktują mnie jak członka rodziny ale mimo wszystko czuję chłód nawet jak są razem z matką wydaje mi się to takie sztuczne. Czuję że to dla nich jak pozbycie się kłopotu nic więcej.
 Siedzę jedynie czego chcę to żeby móc usiąść sobie z ukochaną osobą przy stole  popijając czerwone półsłodkie wino do kolacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz